Pomimo trwającej w Hiszpanii polemiki w sprawie korridy, w miejscowości Tordesilla koło Valladolid odbył się, jak co roku, w drugi wtorek września, krwawy festyn z bykiem, tzw. Toro de la Vega. W festynie uczestniczyło 35 tys.osób.
„Zabawa” polega na dźganiu byka zakończonymi metalowymi szpikulcami lancami, aż wycieńczony daje się zabić „bohaterowi” dnia. Zwierzę gonione jest pieszo lub konno.
Tegoroczny byk nazywał się „Platanito” i ważył 580 kg. Został wypuszczony nad rzeką, a uzbrojeni w lance mieszkańcy miasta kłuli go, kierując poranione zwierzę na most, a stamtąd na polanę. Zgodnie z tradycją, po drugiej stronie rzeki można bykowi zadać śmiertelny cios. „Platanito” walczył o życie i uciekał na oślep.
W tym roku zwierzę zostało zabite wyjątkowo szybko – w ciągu 12 minut. Smiertelny cios zadał 26-letni mieszkaniec Tordesilli, Marcos Rodriguez. Potem, wśród owacji tłumu, odbył triumfalny marsz z wbitym na lancę ogonem byka. Na głównym placu miasteczka został przywitany z honorami przez lokalne władze.
„Jestem bardzo dumny, czekałem na to cale życie” – powiedział.
Według burmistrzyni miasta, Milagros Zarzueli, tegoroczny „turniej” był „wspaniały”, „czysty” i przebiegł bez incydentów.
Jednak przed festynem ponad 400 intelektualistów, ludzi kultury i sztuki wystosowało przesłanie z żądaniem zaprzestania celebrowania okrutnego widowiska.
Grażyna Opińska (PAP)